W dzisiejszym wideoinformatorze opowiemy o koncercie barbórkowym oraz miejskich mikołajkach.
Za nami intensywny weekend. W sobotę za sprawą niecodziennego widowiska lubanianie przekonali się, że jest w orkiestrach dętych jakaś siła. Zaś w niedzielę Miejski Dom Kultury wypełnił gwar i śmiech najmłodszych. Impreza była na tyle udana, że stąd jej gość specjalny postanowił zostać w Lubaniu nieco dłużej.
W przeddzień górniczego święta Lubań odwiedziła Orkiestra Reprezentacyjna Kopalni Węgla Brunatnego Turów. Zgodnie z barbórkowym zwyczajem muzycy koncertują w miastach i wsiach, zamieszkałych przez pracowników kopalni.
Lubańska publiczność nie zawiodła.
- Duża frekwencja, dlatego, że już są godziny przedpołudniowe, ludzie wychodzą na zakupy i frekwencja tych mediów, że tak powiem „swoich”, telefonów – bardzo duża, co nas cieszy, bo to pójdzie w świat. Będziemy oddani w Lubaniu i w Polsce, i wszędzie, że ta tradycja górnicza jest zawsze dbana, pielęgnowana i tak zostanie do końca naszych dni – mówił Mariusz Sawicki, kapelmistrz Orkiestry Reprezentacyjnej Kopalni Węgla Brunatnego Turów.
Niektórzy mieli specjalny powód, by dziś wyjść z domu.
- Ja jestem tutaj dlatego, że tam w tej orkiestrze gra mój syn i ja wyszłam…, jak to się mówi…, no zobaczyć go, bo teraz rzadko go widuję, bo on mieszka w Zgorzelcu, a teraz cały czas granie. No i jestem dumna z niego i tak, jak ja mówię, normalnie aż płaczę, aż mi łzy z oczu lecą – ze wzruszeniem opowiadała pani Irena.
A jak się gra, gdy koncertu słucha ktoś bliski?
- Chyba gorzej, bo człowiek się stara, a to nie zawsze wychodzi tak, jak by się chciało – wyznał pan Zbigniew, grający w orkiestrze na puzonie.
- A dzisiaj?
- A dzisiaj było fajnie. Pogoda, atmosfera, no wszystko sprzyja nam dzisiaj – podsumował.
Wśród publiczności nie zabrakło imienniczki patronki górników.
- To na moją cześć, wszak Barbarą jestem – patronką górników. Brawo! Bardzo mi się podoba – śmiała się pani Barbara.
Dzieciom grudzień kojarzy się przede wszystkim z prezentami i wizytą Świętego Mikołaja. Najmłodsi lubanianie mieli okazję spotkać go już czwartego grudnia w Miejskim Domu Kultury podczas muzycznego spektaklu "Wyprawa na ratunek Świętemu Mikołajowi".
W ekspedycji ratunkowej wzięły udział wszystkie dzieci zgromadzone w sali widowiskowej. Ocalony Mikołaj podziękował swoim wybawcom słodkimi upominkami i obiecał, że to nie koniec prezentów.
- Jestem szczęśliwy. Lubię Mikołaja, wierzę w niego – mówił Filip.
A jakie prośby znalazły się w listach od maluchów?
- Wiem, że były karty Pokemon, pamiętnik z koniem i coś chyba jeszcze, ale nie pamiętam – zdradziła nam Zosia.
- Lista była bardzo, bardzo długa, ale ważniejsze jest to, że Mikołaj napisał do dziewczyn odpowiedź na ten list i przede wszystkim poprosił je, żeby zostały jego pomocniczkami w sprawianiu radości, żeby codziennie zrobiły coś, żeby ktoś się uśmiechnął – opowiadała pani Emilia, mama Oli i Zuzi.
Najmłodsi wiedzą, że na prezenty od Mikołaja trzeba sobie zasłużyć.
- Pomagałam mamie wieszać pranie i sprzątać ławę – wspominała Zuzia.
- Od mamy zależy, czy stwierdzi, czy jestem grzeczna, czy nie. Ja tego stwierdzić nie potrafię – Ola odwołała się do najwyższej domowej instancji.
Mikołajowi tak spodobało się w naszym mieście, że szóstego grudnia nie tylko rozdawał prezenty, ale i widziany był podczas jazdy ciuchcią razem z lubańskimi przedszkolakami.
- W tym roku mieszkańcy Lubania byli bardzo grzeczni, dlatego przybyłem z wielkim workiem prezentów. Całą noc roznosiłem. Jestem zmęczony, ledwie chodzę, ale jeszcze dam radę – oznajmił Święty Mikołaj.
A czy rzeczywiście tak ciężko zasłużyć na prezent?
- Nie, nie trzeba się starać mocno. Mówię Wam, uwierzcie, ja to tylko mówię w skrytości, cichutko. Mikołaj to jest dobra osoba, po prostu. I trzeba wierzyć w Mikołaja. Super! – zdradziła nam pani Krystyna.
Jest też niezawodny sposób na to, aby prezent był na 100% trafiony.
- Mikołaj był u mnie dzisiaj już nawet dwa razy, bo sama sobie zafundowałam masaż z samego rana, tak że bardzo udane mikołajki – z uśmiechem przyznała pani Klaudia.
Dla innych ważne są po prostu marzenia.
- Zostałam wędkarzem 3 lata temu. Chciałabym kupić sobie kampera, wyjechać w świat, wyłowić takie fajne sztuki i cieszyć się jak dziecko - wyjawiła nam pani Honorata.
O współpracę z Mikołajem zapytaliśmy też jednego z „elfów”.
- To jest sekret, proszę pani, to nie mogę zdradzić tak – wymigiwał się kurier Kamil.
- Wesołych Świąt – życzył wszystkim Aleks.
(ŁCR)